Dzieje się: Czasy współczesne; obóz letni
Inne uwagi: Współczesne AU; Setka jako młodzież jadąca na obóz letni; brak spoilerów
Więcej o Fanfiction Challenge: [link]
Co by było, gdyby serial dział się w czasach współczesnych, a wysłanie setki na Ziemię oznaczałoby nic innego, jak wysłanie nastolatków na letni obóz młodzieżowy?
- Mamo, poradzę
sobie! Mam już prawie 18 lat! - Clarke próbowała zbyć Abby, która
wciąż przypominała jej o standardowych wakacyjnych sprawach:
noszeniu czapki na słońcu, używaniu kremu do opalania czy
sposobach pozbycia się komarów.
- Nie wątpię w
to, kochanie, ale nie zaszkodzi ci posłuchać. - Kobieta uśmiechnęła
się i wyciągnęła ramiona, żeby przytulić córkę na pożegnanie.
- Mamo! - Syknęła
ta w odpowiedzi i odsunęła się. - Chcesz mi zrobić obciach?
Abby posmutniała, słysząc, że Clarke się jej wstydzi. Ale szybko
ukryła to za maską zwyczajowego optymizmu.
- W takim razie baw
się dobrze! - Pomachała jej na pożegnanie. Nastolatka jej
lekceważąco odmachała, skupiając swoją uwagę na stojącym przed
nią autokarze.
Większość grupy
jadącej na obóz siedziała już w środku. Clarke spodziewała się,
że nie będzie znała nikogo, dlatego zaskoczyło ją, gdy wśród
siedzących w środku ludzi dostrzegła Wellsa. Chłopak pomachał
jej wesoło, co tylko ją zdenerwowało. Nie miała najmniejszej
ochoty go widzieć i powinien doskonale wiedzieć dlaczego.
Zignorowała więc jego machanie i zaczęła się przeciskać na
przeciwną stronę autokaru. Jak się można było spodziewać, na
samym końcu siedziały największe rozrabiaki, więc nie pchała się
tak daleko.
- Hej księżniczko!
Może usiądziesz ze mną? - Usłyszała głos obok siebie. Odwróciła
się i dostrzegła przystojnego bruneta z uroczym uśmiechem. -
Jestem Finn.
- Clarke. - Podała
mu rękę i przysiadła się do chłopaka.
- Miło poznać.
To... czemu jedziesz na obóz? - Spytał rozpromieniony.
- By spędzić czas
z naturą, rozwinąć umiejętności takie jak czytanie mapy,
przetrwanie w lesie... - Zaczęła wymieniać. Z każdą kolejną
rzeczą uśmiech Finna coraz bardziej zanikał. Kiedy skończyła,
zadała to samo pytanie.
- Umm... Zabawa? -
Odparł, patrząc na nią specyficznie. Clarke chciała coś na to
powiedzieć, ale w tym momencie na cały autokar odezwał się głos
z mikrofonu.
- Witam wszystkich!
- Przemawiał wysoki brunet, na oko najwyżej kilka lat starszy od
niej. - Mam na imię Bellamy i będę waszym opiekunem podczas tego
obozu! Liczę na to, że będziemy się razem dobrze bawić.
Odjeżdżamy za... - Zerknął na zegarek. - …5 minut! Jeśli ktoś
potrzebuje odwiedzić toaletę, proponuję zrobić to teraz, bo
następna przerwa dopiero za 2 godziny.
W autokarze
zapanował szum. Dwie osoby wyszły, reszta czekała niecierpliwie na
odjazd. Clarke nie zamierzała kontynuować rozmowy z Finnem, więc
wyjęła swojego iPoda i skupiła się na muzyce.
***
Dotarli na miejsce
kilka godzin później. Ośrodek, w którym mieli zamieszkać,
znajdował się w samym środku lasu i nie był szczytem luksusu.
- Co chcecie
powiedzieć przez „nie ma ciepłej wody”?! - Zaczął się
wykłócać jeden z chłopaków, chyba John, jeśli Clarke dobrze
wyłapała jego imię.
- A tak, że
będziecie musieli wykazać twardość i to przetrwać. - Odezwał
się głos dobiegający zza drzew. Po chwili wyłonił się stamtąd
mężczyzna o ciemnej skórze i dobrze wyrzeźbionej sylwetce.
- A pan to kto? -
Zawołał John kpiącym głosem, niezrażony odpowiedzią
nieznajomego.
- Lincoln,
właściciel tego miejsca. - Przybysz nic sobie nie robił z tonu
wypowiedzi chłopaka.
Clarke obserwowała
całą scenę z pewnej odległości, dopóki znienacka nie podszedł
do niej Finn.
- Hej, księżniczko!
- Podskoczyła na dźwięk jego słów. Nie spodziewała się, że
ktoś ją zajdzie od tyłu. - Nie bój się, to tylko ja. -
Spiorunowała go wzrokiem.
- Okej, już nic
nie mówię. - Uniósł ręce do góry w geście poddania. - No
dobra, może jeszcze tylko, chcesz się z nami zgłosić do zawodów
w strzelaniu z wiatrówki? - Wskazał na siebie i stojącą w pewnej
odległości jeszcze trójkę innych osób.
- Strzelanie z
wiatrówki? Skąd wiesz, że będą takie zawody? - Przecież dopiero
przyjechali, Clarke zastanawiała się więc kiedy on zdążył
zdobyć tę informację.
- Bellamy mówił w
autokarze, kiedy miałaś słuchawki na uszach.
- Aaa... - To by
wiele wyjaśniało. - No... dobra. - Wzruszyła ramionami. W końcu
raz kozie śmierć.
- Świetnie! W
takim razie przedstawiam ci Monty'ego, Jasper'a i Octavię. -
Wskazywał kolejno na wymienione osoby. Clarke uśmiechnęła się do
nich niepewnie. Jeszcze nie wiedziała, co ją właściwie czeka, ani
jak bardzo zżyje się z nowymi przyjaciółmi...
co się wam stało z nagłówkiem tak właściwie?
OdpowiedzUsuńA gdzie znalazłaś to powiadanie? Bo z chęcią przeczytam je w całości :D
OdpowiedzUsuńNiestety to jest całość, a napisałam je sama ;)
UsuńTo brawa! Naprawdę strasznie mi się spodobało :D
Usuń