Dzieje się: Odcinek Twilight's Last Gleaming; Arka
Inne uwagi: Tor i Reece; The Culling
Więcej o Fanfiction Challenge: [link]
Tor Lemkin poświęciłby wszystko, byle jego córka mogła rosnąć w zdrowiu i szczęściu. Nawet własne życie...
Abby obejrzała
uważnie dziewczynkę, świecąc jej latarką w oczy i sprawdzając
reakcję.
- Dziękuję. -
Uśmiechnęła się do Reese, po czym spojrzała na jej ojca z powagą
w oczach. Mężczyzna szybko zrozumiał, że to dobry pomysł na
odesłanie córki.
- Idź do panny
Lucy, ja zaraz was dogonię. - Mrugnął do niej porozumiewawczo.
Ośmiolatka skrzywiła się, ale posłusznie pobiegła do czekającej
na nich w korytarzu kobiety. Ojciec popatrzył badawczo na doktor
Griffin.
- Wada wzroku
pogarsza się. Wkrótce pana córka może całkowicie oślepnąć. -
Oznajmiła ze smutkiem.
- Powód?
- Niedobór tlenu.
- Czy jestem w
stanie coś zrobić? Jakoś jej pomóc?
- Niestety nie,
przykro mi. - Abby potrząsnęła głową. W jej głosie pobrzmiewał
żal. Chciałaby móc coś z tym zrobić.
***
Tor Lemkin właśnie
pokazywał swojej córce kolorowe obrazki z książki, którą udało
mu się wyciągnąć od Nigel, gdy wszystkie ekrany na Arce ukazały
twarz Abby. Wiadomość, którą przekazała, mocno nim poruszyła.
Czyli jednak był sposób, by pomóc Reese! Później pomyślał o
konsekwencjach – swoim dziecku zostawionym bez rodziny, tylko z
panną Lucy do opieki.
Jakiś czas zajęło
mu podjęcie decyzji, ale gdy się nad tym zastanowił, nie była dla
niego trudna – zrobiłby wszystko, by zapewnić córce lepsze
życie. Powiedział kobietom, że musi coś załatwić i poszedł
zgłosić się na ochotnika.
***
Gdy jakiś czas
później wrócił do pomieszczenia, zastał Reese bawiącą się
szmacianą lalką.
- Cześć tato! -
Dziewczynka przerwała na chwilę, by spojrzeć na mężczyznę, po
czym wyciągnęła w jego kierunku zabawkę. - Popatrz, dorobiłam
pannie Amy włosy! - Zawołała z dumą. Rzeczywiście, z głowy
lalki spływały teraz rude kołtuny.
- Skąd wzięłaś
włóczkę? - Tor zagrał zaskoczonego, choć tak naprawdę
kreatywność córki nie dziwiła go, co najwyżej była powodem do
dumy.
- Panna Lucy mi
przyniosła! - Odparła entuzjastycznie dziewczynka.
- To cudownie!
Słuchaj Reese... - Poważniejący ton zwrócił uwagę ośmiolatki.
Spojrzała w jego kierunku. - Muszę dzisiaj dłużej zostać w
pracy.
- Czemu zawsze ty
musisz zostawać? - Spytała dziewczynka niezadowolona.
- Żebyś potem na
przykład mogła mieć lalkę. - Odpowiedział łagodnie, po czym
podszedł i pocałował ją w czoło. - Bądź grzeczna dla panny
Lucy.
- Tak tato... Bo
zawsze jestem okropnym bachorem... - Stwierdziła Reese, krzywiąc
się. Słysząc to Tor tylko się uśmiechnął.
***
Mężczyzna
wiedział, że już nadszedł czas. I nie żałował swojej decyzji.
W ten sposób zapewniał przyszłość córce, a to było warte jego
poświęcenia.
Kiedy poczuł, że
w pomieszczeniu zaczyna brakować powietrza, ścisnął mocniej
różową spinkę, która należała do Reese. Miał nadzieję, że
nie pogniewa się na to, że ją podkradł. Potrzebował mieć coś
od niej w tej ostatniej godzinie. By czuć się lepiej witając
śmierć.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz