Dzieje się: Koniec 1 sezonu; Arka-Ziemia
Inne uwagi: Abby i Marcus; radość z przeżycia i trafienia na Ziemię
Więcej o Fanfiction Challenge: [link]
Witajcie w domu!
Modułem Arki
trzęsło niemiłosiernie. Przypięci do siedzeń Kane i Abby
popatrzyli po sobie, nic nie mówiąc. Nie potrzebowali słów, by
zrozumieć, że oboje myślą o tym samym – czy w ogóle to
przeżyją. Pędzili właśnie przez atmosferę z ogromną
prędkością, nie mając pojęcia, czy mechanizm, który miał
spowolnić ich upadek zadziała. Ale co mogli zrobić? Nie mieli
najmniejszego wpływu na to, co stało się w ułamkach nadchodzących
sekund.
***
Impakt zatrząsł
wszystkimi pasażerami. Potem nastała cisza. Ludzie powoli otwierali
oczy i patrzyli po sobie niepewnie. Czy naprawdę się udało? W ich
oczach wyraźnie rysowało się niedowierzanie. Czy faktycznie
dotarli na Ziemię? Tą owianą legendami kolebkę ludzkości, z
której ich przodków wygnała wojna nuklearna?
Abby powoli odpięła
swój pas i wstała. Ona również nie potrafiła w to uwierzyć.
Przecież to nie ich pokoleniu miało być dane zamieszkać z
powrotem wśród zieleni. Nie oni mieli przemierzać lasy, góry,
łąki. Pływać w rzekach. Opalać się w słońcu.
Kobieta niepewnie
wspięła się do otworu, po czym przekręcając zatrzask,
podciągnęła się na zewnątrz. Tam powitało ją rażąco jasne
słońce, muskające jej skórę złotymi promieniami. Zmrużyła
oczy, próbując przyzwyczaić się do tego wszechobecnego blasku.
Po chwili na
zewnątrz dołączył do niej Marcus. Jego reakcja była podobna, on
również nie potrafił uwierzyć, że się tu znajdują. Wziął
głęboki oddech, napawając się świeżym powietrzem. Jednocześnie
osłonił się dłonią od słońca, by widzieć coś poza jego
promieniami. Przed nimi rozciągało się jezioro o intensywnie
niebieskiej barwie. Mężczyźnie przeszło przez myśl, jak to by
było zanurzyć się w nim i po raz pierwszy nie musieć oszczędzać
wody.
Abby popatrzyła na
Kane'a spod zmrużonych oczu i uśmiechnęła się. Wszystko wokół
wydawało się być pięknym snem, który może w każdej chwili
minąć, więc korzystała z niego, póki mogła. Zielona ściana
lasu, góry, woda, niebo – wszystko aż tryskało kolorami, do
których ich oczy nie były przyzwyczajone. W ich umysłach bardzo
wolno formowała się ostateczna myśl, której jedynym zadaniem było
zwalić ich z nóg po raz drugi – Oto przed nimi rozciągał się
ich nowy dom.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz