Image Map

4.01.2016

The 100's 30 Day Fanfiction Challenge - Dzień #13

Motyw: Punkt widzenia ulubionej postaci granej przez gościnnego aktora (1-5 odcinków)
Dzieje się: Po sezonie 2; gdzieś w lesie
Inne uwagi: Urocze Raven x Wick; pod koniec robi się... powiedzmy gorąco ;)
Więcej o Fanfiction Challenge: [link]

By pomóc jej zapomnieć o terrorze, który przeżyła i osłodzić trochę życie, Wick przygotowuje dla Raven piknik-niespodziankę...


Poranne promienie słońca prześwitywały delikatnie zza drzew. Wick szedł leśną ścieżką niosąc Raven na rękach. Dziewczyna miała zawiązaną opaskę na oczach i wyraźnie jej się to nie podobało.
- Kyle, czy powiesz mi wreszcie, po co mnie wyciągnąłeś tak wcześnie z łóżka? - Spytała już chyba po raz trzeci, zirytowana. Mężczyzna tylko roześmiał się w odpowiedzi. Raven walnęła go otwartą dłonią w ramię na znak protestu, ale mimowolnie też się uśmiechnęła.
- Zaraz zobaczysz! - Zza drzew wyłoniła się urocza mała polanka. Przez jej środek przepływał strumyk, a obok rozłożony leżał koc z prawdziwym piknikowym koszykiem. Przyjaciele pomogli mu to zaaranżować i widząc ich pracę, on sam był pod wrażeniem, choć przecież powiedzieli mu, czego oczekiwać. Nie miał też pojęcia, skąd wytrzasnęli ten kosz. Będzie musiał im podziękować później.
- No, jesteśmy! - Wick delikatnie postawił Raven na ziemi i podtrzymując ją, pozwolił jej zdjąć opaskę z oczu. Dziewczyna zobaczywszy polanę, oniemiała.
- I co, podoba się? - Mężczyzna wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nic nie odpowiedziała, ale zamiast tego przytuliła go mocno. I to mu wystarczyło.
- No dobra, chodź, zobaczymy co za smakołyki kryje koszyk... - Stwierdził po chwili, prowadząc ją do pięknie przygotowanego miejsca.

***

Spędzili wśród leśnych kwiatów i szumu strumyka pół dnia, objadając się wszystkim – od suszonych owoców i orzechów po pieczone kawałki mięsa. Na dokładkę dostali butelkę alkoholu, która prawdopodobnie pochodziła z zapasów Mount Weather, choć żadne z nich nie poruszyło tej kwestii.
- Mogłabym tak spędzać każdy dzień... - Wymamrotała Raven, leżąc brzuchem do góry, z głową opartą o pierś Wicka.
- Nie prawda. Szybko byś się znudziła i wróciła do majsterkowania. - Odparł mężczyzna pogodnie, gładząc delikatnie jej włosy. - Albo wysadzania różnych rzeczy... - Raven parsknęła śmiechem, jednak po chwili wróciły do niej wspomnienia dwóch wydarzeń, przy okazji których miała okazję coś wybuchać. W obu przypadkach była to sytuacja życie albo śmierć.
- Wiesz, nie, chyba wolałabym zrobić sobie wolne od bombowego życia. - Nie chciała psuć radosnego tonu, w którym utrzymywali konwersację, więc nie podzieliła się swoimi myślami.
- Skoro tak mówisz. - Kyle nie drążył tematu, za co mu była wdzięczna. Zamiast tego podniósł się, zsuwając ją delikatnie, po czym pochylił się nad nią i namiętnie pocałował. Dziewczyna oddała pocałunek z tą samą pasją. Dłonie mężczyzny delikatnie wsunęły się pod jej bluzkę i teraz błądziły po brzuchu.
- Nie sądzisz, że to niebezpieczne, tak w lesie? - Wymruczała Raven pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
- Warte ryzyka. Tak samo jak ty. - Odparł, po czym wziął się do pracy.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz