Dzieje się: Jakiś czas przed pierwszym sezonem; Arka
Inne uwagi: Spoilery z s01e01; powód dla którego Monty i Jasper trafili do aresztu
Więcej o Fanfiction Challenge: [link]
Monty i Jasper od dłuższego czasu prowadzili nie do końca legalną działalność na Arce, wyrabiając rozmaite substancje - głównie odurzające. Ale przyszedł dzień, kiedy wydarzenia potoczyły się nie do końca po ich myśli.
Korytarz był
cichy, jak zazwyczaj podczas nocnej zmiany na Arce. Pojedynczy cień
przemknął przez plamę słabego światła z psującej się
świetlówki. Ciszę przerwały ledwo słyszalne piknięcia –
wstukiwanie kodu, a zaraz potem syk otwieranych drzwi. Tajemnicza
postać wślizgnęła się do 'szklarni', jak nazywane było to
pomieszczenie – ze szklarnią z prawdziwego zdarzenia miało tyle
wspólnego, że w obu hodowano rośliny. Przybysz najwyraźniej znał
to miejsce dobrze i wiedział, czego szuka, ponieważ zdecydowanym
krokiem ruszył w konkretne miejsce. Chwilę później zniknął
równie szybko, jak się zjawił.
***
- Misja zakończona
sukcesem! - Oznajmił radośnie Monty, wchodząc do kryjówki, którą
on i Jasper znaleźli jeszcze jako dzieci. Był to dawno nieużywany
szyb wentylacyjny – jak widać niekonieczny to funkcjonowania Arki,
skoro przez te wszystkie lata nikt się nim nie zainteresował.
Jasper, który
siedział właśnie pochylony nad jakimś zeszytem, odwrócił się
na dźwięk znajomego głosu. Jego przyjaciel pomachał mu przed
nosem jakimś zielem, uśmiechając się przy tym.
- Może nie
najlepszego sortu, ale nie chciałem ryzykować.
- I jak rozumiem
potrafisz uszczknąć nam trochę i resztę odstawić z powrotem,
żeby nikt nie zauważył ubytku? - Chociaż słowa Jaspera były
sceptyczne, ton głosu świadczył o ufności, jaką pokładał w
drugim chłopaku.
- Żartujesz?
Inaczej bym tego nie tykał! - Monty roześmiał się radośnie. -
Znalazłeś przepis?
Chłopak wskazał
na zeszyt, który przed chwilą przeglądał.
- To prawdziwy
skarb! Tu jest chyba zastosowanie każdej rośliny, jaką moglibyśmy
znaleźć!
- Ale czy jest to
konkretne?
- Owszem! O, tutaj!
- Jasper wskazał konkretną stronę, gdzie drobnymi literkami
została zamieszczona notatka o „wieloprocentowym wywarze
ziołowym”. - Zgodnie z tym, co jest tu napisane, będziemy
potrzebowali dwóch startych gałązek. - Spojrzał pytająco na
przyjaciela.
- No to na co
jeszcze czekamy? Bierzmy się do dzieła!
***
Początek dnia na
Arce zastał ich chrapiących smacznie nad ledwo napoczętą
miksturą. Ostatecznie obudziły ich nie odgłosy zwyczajowego życia
na stacji, a głód – dopiero koło południa. Oboje z podkrążonymi
oczami wmaszerowali do stołówki w nadziei, że znajdzie się tam
jeszcze coś dla nich do jedzenia i nie będą musieli czekać na
porę obiadową. W połowie drogi Monty podskoczył jak rażony
piorunem. Jasper spojrzał na niego zaskoczony. Przerażenie w oczach
przyjaciela go zaniepokoiło. W końcu Monty przemówił.
- Jasper,
składniki... Nie odniosłem ich wczoraj... - Nie musiał nic więcej
mówić. Obaj jak na sygnał rzucili się biegiem do kryjówki.
Istniała szansa, że nikt jeszcze dzisiaj nie zajrzał do szklarni i
zdążą naprawić ten błąd, zanim ktokolwiek się zorientuje.
***
Zdyszany Monty
wbiegł do szklarni jako pierwszy, z roślinami w ręce. Tuż za nim
zjawił się Jasper. Dopiero w środku zorientowali się, że wpadli
prosto na dwóch strażników, którzy dopiero co rozmawiali z jednym
z botaników. Choć mężczyznom zajęło chwilę połączenie
faktów, przyjaciele wiedzieli, że nie ma sensu uciekać – tylko
pogorszyliby swoją sytuację.
- Odstawisz resztę,
żeby nikt nie zauważył, huh? - głos Jaspera miał w sobie więcej
rezygnacji niż złości. Monty skrzywił się.
- Przepraszam...
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz