Święta tuż tuż - co oznacza dla wielu ludzi wrzucanie kasztanów na ogień, dzwoneczki i zakupy na ostatnią chwilę. Mnie natomiast zdarzyło się obejrzeć magiczny sezon serialu, ponieważ wszystkie moje inne opowieści mają... przerwę.
Na szczęście, zaczęłam swoją przerwę świąteczną nieco wcześniej, przez co wybrałam kolejną historię nieco uważniej. Możliwe, że słyszałeś o "The 100'' wyprodukowanym przez stację The CW i że jest warte uwagi? Ja jestem tutaj po to, żeby cię w tym przekonaniu jeszcze utwierdzić. Ten post-apokaliptyczny, przygodowy serial pożre twoją duszę aż nie obejrzysz wszystkich wypuszczonych dwudziestu odcinków. Nawet jeśli twoja aplikacja Seamless nie zadziała. Zrobisz to, a to dlatego, że...
1) to prawdopodobnie nowe ''battlestar galactica''
Z wielu powodów, The 100 można śmiało nazwać nową, lajtową wersją Battlestar Galactica (serial telewizyjny) z 2004 roku. (Musisz wiedzieć, że Ellen Thigh i Felix Gaera tam grają.)
Akcja BSG rozgrywała się w kosmosie i opowiadała o grupce ocalonych, którzy próbują odbudować swoje społeczeństwo i odnaleźć swój gatunek, po tym jak ich został wymordowany. The 100 również opowiada o ocalonych dzieciakach, którzy próbują odbudować swoje społeczeństwo i odnaleźć swoich, ale bez większego nacisku na tło religijne i mitologię - która, tak na marginesie, była często totalnym niewypałem.
Zamiast tego, podczas gdy dorośli na promie kosmicznym (zwanym Arką) bawią się śrubkami i nakrętkami, aby uratować resztki pozostałej ludzkiej rasy dziesiątki po wybuchu bomby nuklearnej, na ziemię zostaje wysłana setka nastolatków, żeby ją skolonizować. Wątek polityczny - większość z nich to młodociani przestępcy, uznani przez Arkę jako zbyteczni i zmuszeni do niebezpiecznej podróży na Ziemię, ponieważ na Arce brakuje tlenu.
Dostrzec można wiele ekscytujących elementów z ''Zagubionych", co przenosi nas do punktu...
The 100 jest konsekwentnie śmiałe w opowieści. Rzekomi główni bohaterzy bezceremonialnie umierają w błyskawicznym tempie, a historia rusza tak szybko jak strzał prosto w twarz - jeśli dalej nawiązując do BGS, pomyślcie o tym, jak szybkie było ''33''.
Nie ma bezsensownego wałęsania się po obozie, gdy Setka próbuje zrozumieć co to znaczy być człowiekiem, ponieważ nie ma czasu - na każdym kroku czają się ocaleni z holocaustu wojny nuklearnej (czytaj: Ziemianie). Wszystkie ich moralne decyzje nie są łatwe do podjęcia i niebezpieczne. Każdy kolejny odcinek to solidny rozdział wielkiej przygody, z nowymi niespodziankami. Miejsca w którym rozgrywa się akcja sprawiają, że widzowie śmiało mogą rzec, że wskoczyli własnie do basenu lodowatej wody.
3) wysokie stawki
The 100 zdecydowanie nie należy do tych post-apokaliptycznych seriali, gdzie możesz się założyć, że twój ulubiony bohater jest bezpieczny, tylko dlatego że jego nazwisko pojawia się w czołówce. W czasach, gdzie wiele programów dla nastolatków - nawet jeśli dzieje się w przerażająco niebezpiecznym wszechświecie - wymigają się od śmierci, szczerze, dobrze jest czasami obejrzeć coś, gdzie stawki są naprawdę wysokie.
Nie ujrzysz tu śmierci bohatera i za moment szybkiego wskrzeszenia go dla dobra emocjonalnej manipulacji widza. Tak nie działa prawdziwe życie i nie powinna działać telewizja - więc oklaski na stojąco dla producenta, Jasona Rothenberga, i scenarzystów The 100 za odnalezienie sposobu na opowiedzenie inteligentnej, niebezpiecznej historii bez powtarzania dobrych, starych trików.
Spójrzcie na to - sci-fi/przygodowy serial, w którym kobieta i ludzie różnych ras stawiają wspólnie czoła, a to jest naprawdę świetne! Weźcie przykład, producenci filmowi!
Poważnie, całe społeczeństwo, sprawiedliwość, wojownicy i jeszcze Eliza Taylor jako Clarke, która stworzyła naprawdę solidną bohaterkę w Setce. Silna, inteligentna przywódczyni, która uprawia seks dla przyjemności z chłopakiem, którego poznała i nie jest przedstawiona jako Jezebel (postać biblijna). Clarke jest idealną twardą laską, która poprowadziła Setkę na ziemię, podczs gdy jej matka próbuje użyć swojej inteligencji żeby naprowadzić dwóch przywódców na Arce na właściwą drogę.
Kolejny plus, to ten że Arka - która została stworzona przez potomków UK, Stanów Zjednoczonych, Australii, Kanady, Chin, Japonii, Rosji, Venezueli, Francji, Brazyli i Ugandy - jest faktycznie różnorodna. Dziewięćdziesiąt siedem lat po bombie nuklearnej ludzie na Arce porozumieli się i połączyli, więc spora część obsady (prócz niebieskookiej blondynki Elizy) jest innej rasy.
Oczywiście, wszyscy są fantastyczni. W końcu to serial od The CW.
W pewnym momencie pierwszego sezonu, miłosny trójkąt narastał - i kiedy to zobaczyłam, byłam przerażona, że dwie żeńskie postacie (Clarke i Raven, grana przez Lindsey Morgan) określą się nawzajem przez związek do jednego chłopaka i zaczną się względem siebie okropnie zachowywać, bo przecież tak wyglądają relacje w podobnych sytuacjach w aktualnych mediach.
Na moje szczęście (i szczęście widzów, którzy wolą inteligentne seriale), Clarke i Raven nie marudziły i nie rzucały się na Finna (Thomas McDonell). Zamiast tego, załatwiły sprawę szybko i otwarcie, przechodząc po tym od razu do sprawy skopania tyłków Ziemian.
Żaden z pokazanych w serialu związków nie był na siłę, scenarzystom nawet udało się pokazać, że nastolatki uprawiają seks (szczególnie, że wszyscy żyją bez nadzoru rodziców na ziemskiej kolonii) bez zamieniania tego w PSA (wolne tłumaczenie to po prostu jakieś publiczne ogłoszenie).
6) Desmond z "Zagubionych" tam gra!
Wiem, że za nim tęskniliście, bracia.
źródło: mtv.com
autorka: Shaunna Murhpy
Marcus <3
OdpowiedzUsuńPokochałam ten serial od pierwszego odcinka. Jak ktoś nie chce zarywać nocy to zdecydowanie odradzam, a Lincoln jest po prostu boski... Mocna postać Clark w tym serialu jest genialna jak zresztą wszystkie postacie jak i sama obsada bardzo wiarygodna. Rozwój postaci jest tak skonstruowany, że ktoś kto denerwuje widza na początku, da się polubić w dalszej części i za to ten serial jest tak wspaniały.
OdpowiedzUsuń